Z analiz firmy Sophos wynika, że aż 95% stron internetowych korzysta z szyfrowanej transmisji treści. Pozostałe 5% to m.in. witryny zawierające narzędzia do śledzenia użytkowników w celach reklamowych (tzw. trackery), niegroźne pod kątem cyberbezpieczeństwa. Przy okazji Black Friday miliony klientów będą przeglądały oferty sklepów internetowych czy korzystały z Wi-Fi w galeriach handlowych podczas zakupów. Internet nigdy nie był bezpieczniejszy dla użytkowników, jednak nie oznacza to, że zagrożenia zniknęły. Czy jest się czego obawiać w kwestii prywatności danych?
Wi-Fi bezpieczniejsze niż może się wydawać
Transmisja danych w publicznych sieciach Wi-Fi jest z reguły nieszyfrowana, dlatego przyjęło się, że korzystanie z nich nie jest bezpieczne. Rzeczywiście, praktycznie każdy w zasięgu radiowym (do ok. 100 metrów od punktu dostępowego) może „podejrzeć” informacje przesyłane między urządzeniem użytkownika a stronami, takie jak hasła i loginy, ale tylko wpisywane na niezabezpieczonych witrynach. Aby skutecznie przeprowadzić taki atak, przestępca musi znaleźć się blisko ofiary. Niskie dochody i ograniczony zasięg tej metody powodują, że cyberprzestępcy wolą wykorzystywać inne techniki takie jak phishing czy ransomware, które nie wymagają przebywania w zasięgu wzroku ofiary.
– Dla większości użytkowników działania w publicznych sieciach Wi-Fi są bezpieczne i przeglądanie za ich pomocą Facebooka, poczty elektronicznej czy ofert na Black Friday i Cyber Monday nie niesie większego zagrożenia. Oczywiście, zawsze istnieje pewne ryzyko przechwycenia informacji, ale jeśli nie jesteśmy wysoko postawionym politykiem czy celebrytą możemy założyć, że jest ono niewielkie. Osoby, które mimo wszystko obawiają się o swoje dane, mogą rozważyć korzystanie z VPN oraz funkcji DNS over HTTPS, dostępnej w ustawieniach przeglądarki. Jeśli obawy dotyczą bezpieczeństwa bankowości mobilnej, warto przełączyć się na komórkową transmisję danych na czas dokonywania transakcji – radzi Grzegorz Nocoń, inżynier systemowy w firmie Sophos.
Zamknięta kłódka to nie wszystko
W 2013 roku, kiedy Edward Snowden ujawnił jak wiele informacji władze zbierają o użytkownikach, jedynie 27,5% stron internetowych korzystało z szyfrowanej transmisji danych – obecnie to około 95%. Użytkownicy przyzwyczaili się do szukania prefiksu „HTTPS” na początku adresu witryny. Towarzysząca mu zamknięta kłódka nie oznacza jednak, że strona jest w pełni bezpieczna. Nadal może być wykorzystywana do ataków ransomware lub phishingu czy wyłudzania danych. Przestępca może np. przechwycić stronę docelową i przekierowywać ruch na inny adres, pod którym zbiera dane logowania, lub wręcz uzyskać ważny certyfikat dla fałszywej strony phishingowej.
Bezpieczeństwo na barkach sklepów i administratorów
Nawet transmisja danych ze strony, na której są one przesyłane za pomocą protokołu HTTPS, może zostać naruszona przez przestępców, jeśli nie zastosowane jest dodatkowe zabezpieczenie, tzw. HSTS (HTTP Strict Transport Security). Mechanizm ten wymusza używanie szyfrowania, więc przestępca nie może przekierować połączenia na niezabezpieczoną witrynę, aby przechwycić przesyłane informacje. Z analiz badaczy Sophos wynika, że aż 61% stron z zamkniętą kłódką, oznaczonych jako zgodne z HTTPS, nie korzysta z ochrony HSTS, są więc podatne na atak. Nie są to oczywiście witryny, na których przestępcom najbardziej zależy, takie jak media społecznościowe, poczta elektroniczna, aplikacje biurowe, instytucje finansowe czy serwisy randkowe. Wyraźnie widać jednak, że wciąż nie są powszechnie stosowane funkcje, które są dla administratorów stron darmowe i zapewniają znaczną poprawę bezpieczeństwa.
– W ostatnich latach poziom ochrony danych w sieci znacznie się poprawił. Szyfrowanie komunikacji stało się wymogiem, udoskonalono sposoby ochrony użytkowników przed fałszywymi stronami. Dzięki mechanizmom takim jak m.in. HSTS internauci mogą swobodnie przeglądać strony nawet w niezaufanych sieciach Wi-Fi. Oczywiście, problemy związane z cyberbezpieczeństwem nie zostały w pełni rozwiązane, więc niezmiennie ważne jest zachowywanie ostrożności i zdrowego rozsądku. Robiąc zakupy można raczej bez obaw korzystać z publicznej sieci, wciąż trzeba jednak pamiętać, że przestępcy wyłudzają dane podszywając się pod firmy kurierskie, a w wiadomościach z przecenami nakłaniają do klikania w linki prowadzące do złośliwych stron. Sprzedawcy internetowi oraz dostawcy usług powinni więc zadbać o dodatkowe zabezpieczenia – szczególnie tam, gdzie użytkownicy nie są w stanie łatwo dostrzec zagrożeń – podsumowuje Grzegorz Nocoń.